Zima to pora roku, która najbardziej daje się we znaki moim rozjaśnianym włosom. Zwiększone rozdwajane, problem z nawilżeniem z powodu ogromnej różnicy temperatur w mieszkaniu i na zewnątrz, elektryzowanie itd - to moje największe zmory. Przeważnie już z końcem listopada przestawiam się na "tryb zimowy" :). Na co szczególnie zwracam uwagę?
1. Upinanie włosów. Nie wychodzę na zewnątrz nigdy z rozpuszczonymi włosami. Otarcia o szalik, kurtkę powodują szybsze rozdwajanie się włosów oraz elektryzowanie. Upinam przeważnie włosy w koczka ślimaczka.
2. Czapka. Nasze włosy nie znoszą mrozów. Narażone są wtedy na szybsze rozdwajanie, pękanie. Upinam włosy włosy w ślimaczka i zakładam czapkę.
Warto również pamiętać, że zimno może uszkodzić cebulki włosów i zwiększyć wypadanie! No i nie można zapomnieć, że bez czapki droga do choroby jest o wiele krótsza :-).
"Nie lubienie" czapki moim zdaniem nie jest do końca trafnym argumentem. Przecież jak dojdziemy w docelowe miejsce to ściągamy :D. Gdy widzę dziewczyny z rozwianymi kłakami po kurtce, szalu to mam ochotę zakupić im czapkę :D.
Warto również pamiętać, że zimno może uszkodzić cebulki włosów i zwiększyć wypadanie! No i nie można zapomnieć, że bez czapki droga do choroby jest o wiele krótsza :-).
"Nie lubienie" czapki moim zdaniem nie jest do końca trafnym argumentem. Przecież jak dojdziemy w docelowe miejsce to ściągamy :D. Gdy widzę dziewczyny z rozwianymi kłakami po kurtce, szalu to mam ochotę zakupić im czapkę :D.
3. Pielęgnacja oparta bardziej na olejach, niż humektantach. Najczęściej zimą pielęgnuję włosy w następujący sposób: pod olej nakładam nawilżacz, myję włosy odżywką, na koniec nakładam maskę/odżywkę opartą na olejach z dodatkiem łyżki ulubionego oleju.
Taka pielęgnacja zapewni nam lepszą ochronę włosa przed zniszczeniami, utratą nawilżenia, elektryzowaniem.
Taka pielęgnacja zapewni nam lepszą ochronę włosa przed zniszczeniami, utratą nawilżenia, elektryzowaniem.
4. Mocne serum. Aby zwiększyć ochronę używam mocniejszego serum na co dzień (Np. olejowego serum Elseve używałam wyłącznie po myciu, a do nocnego zabezpieczenia i na drugi dzień używałam lekkiego serum Green Pharmacy bądź Marion). Zimą stawiam cały czas na Elseve).
5. Olejowa mgiełka. Aby po wyjściu z domu uniknąć elektryzowania i innych niespodzianek - psikam zawsze włosy mgiełką Gliss Kur Oil Nutritive. Towarzyszy mi zawsze, gdy zaczynam czuć "suchość włosów".
6. Parafina. Kiedyś stosowałam ją w olejach, teraz stawiam na naftę. Robię płukanki z nafty albo nacieram nią włosy na 10 minut przed myciem.
7. Częstsze oczyszczanie. Chcąc, nie chcąc włączając intensywniejszą pielęgnację, muszę oczyszczać włosy raz w tygodniu z nadbudowanych substancji :-).
A jak Wy dbacie o włosy zimą? :-)
Właściwie u mnie zimowa pielegnacja nie różni się bardzo od tej z pozostałych miesięcy roku :)
OdpowiedzUsuńMuszę się trochę podciągnąć bo ostatnio trochę zaniedbałam dbanie o włosy zimą. Jak byłam studentką miałam jakoś więcej czasu - teraz rano szybko wypadam z domu czasem nawet bez czapki... :/
OdpowiedzUsuńA ja mam trochę inne pytanie. Czy dobrym sposobem jest nałożenie żelu aloesowego z Gorvity pod olej? :)
OdpowiedzUsuńHm, jeśli chodzi Ci o żel: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=65920 to nie wiem co chodzi z tym dziwnym roztworem wody :P a reszta składu wygląda obiecująco
UsuńCzapka to podstawa:) Przeważnie spinam włosy i chowam pod czapką a do tego zabezpieczam mocniej końcówki. Jak nawilżacz stosujesz przed nałożeniem oleju i czy na suche czy mokre włosy. Buziaki
OdpowiedzUsuńZ chęcią skorzystam z Twoich rad :-)
OdpowiedzUsuńMoje włosy po prostu jej nienawidzą ... mam straszne z nimi problemy by je ujarzmić ...
OdpowiedzUsuńja wlasnie musze sie przekonac do czapek, no kurde nie lubie, ale musze !
OdpowiedzUsuńChyba muszę zabrać się ostro za moje biedne włosy...
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię naftę w pielęgnacji włosów ;)
OdpowiedzUsuńA ja tam nie lubię czapek i chodzę często z "rozwianymi kłakami" haha :D
OdpowiedzUsuńJa najbardziej nie lubię chodzić w czapce :( coś okropnego :(
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc w ubiegłym roku jakoś nie mogłam się przełamać i nie chodziłam w czapce. Ale w tym roku bardzo się polubiłyśmy :)
OdpowiedzUsuńEhee.. :(( jestem leniwa.. ale wiesz co.. piękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńKiedyś nie spinałam włosów w takim czasie. Kurtka i szalik zafundowały mi jeden wielki kłak z włosów. Teraz już pamiętam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie byłam przekonana do produktów tej firmy.
OdpowiedzUsuńU mnie konieczne spinanie włosów, czapka i spray z Gliss Kura;) A patrząc na fotkę, to chętnie widziałabym już taki śnieg za oknem;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
MUszę zastosować u siebie punkt 1 !
OdpowiedzUsuńStosuję się praktycznie do wszystkich :) a co do czapki a zachorować...chodzę w niej codziennie, nie obędzie się też bez potężnego komina i grubej kurtki, a właśnie dopadła mnie angina...strach pomyśleć, co by było, gdybym jej nie zakładała. Pewnie całą zimę spędziłabym w szpitalu :P
OdpowiedzUsuńmiałam raz w życiu anginę i nie chciałabym tego powtarzać :( zdrowiej! :*
Usuń