Kontakt/contact: edyta_to@wp.pl

wtorek, 13 października 2015

Moje włosowe błędy i gafy początków włosomaniactwa.

Błędy, potknięcia - komu się nie zdarzają? Nikt od razu nie staje się ekspertem w każdej dziedzinie i tak naprawdę nikt nigdy wszystkiego nie odkryje :). Doświadczenie zbieramy na bieżąco.

Co dotychczas stanowiło największe błędy w mojej pielęgnacji?
























 (zdjęcie po prawej stronie pojawi się na blogu jeszcze raz, przy okazji recenzji pewnej przyjemnej odżywki ;p)



1. Stosowanie tylko lekkich masek. Takie tylko ułatwią nam rozczesywanie, poprawią wygląd włosa. Niestety nie wniosą nic pozytywnego na dłużej. Tak robiłam na samym początku - moja kolekcja składała się z każdego możliwego Kallosa i na tym koniec ;).

2. Rozczesywanie loków. Bo z początku nie wiedziałam jak się z nimi obchodzić, jak pielęgnować. Może trochę podświadomie nadal z nimi walczyłam ;P.

3. Olejowanie skalpu. Oj trochę czasu zajęło mi żeby się zorientować, że winowajcą mojego nasilającego wypadania był słynny olejek Green Pharmacy z papryką. Sytuacja powtarzała się przy każdym olejku stosowanym na skórę głowy. Teraz już tego nie robię :).
I OCZYWIŚCIE NIE JEST TAK, ŻE ODRADZAM OLEJOWANIA SKÓRY GŁOWY! U niektórych może przynieść świetne efekty!

4. Wiara, że włosomaniactwo uleczy rozdwojone końcówki. To czego żałuję najbardziej - nie podcięłam włosów na początku włosomaniactwa (chodzi mi o parę cm, bo włosy i tak miałam zniszczone na całej długości, więc aby pozbyć się wszystkich zniszczeń to musiałabym ciachać na łyso :P), tylko kilka miesięcy hodowałam niepotrzebnie miotłę, którą ujarzmiałam przy pomocy serum. Może gdyby nie to, to moje włosy były by jeszcze bliżej całkowitego zdrowia.

5. BabyDream i unikanie SLS. O zmoro, zmoro... Nie obrażając fanek tego szamponu :) wiem, że wielu osobom służy. Moje stosowanie raczej wyglądało w sposób "myję się tym bo podobno dobre, SLS niszczy i zabija wszystko wokół, a blogerki używają, to ja też będę!". Co z tego, że włosy wyglądały  po umyciu tak, że mogła spokojnie zagnieździć się w nich kura, do tego dużo szybciej się przetłuszczały.

6. Olej kokosowy. Z tego co wiem, wiele z nas na początku wybiera ten olej :D. Nie wiem dlaczego... może dlatego, że kokos kojarzy się z miłym zapachem? Może dlatego, że jest nam dobrze znany, a nazwa "olej z nasion bawełny" albo "olej z rokitnika" brzmi dziwnie niebezpiecznie? Tak jak wiele z nas wybiera ten olej na samym początku, tak samo wiele z nas od razu się na nim zawodzi. Jako posiadaczka kiedyś wysokoporowatych włosów tak samo się na nim przejechałam i tym samym zwątpiłam w oleje i odstawiłam je na jakiś czas.

7. Olej na pół godziny. Nie wiem skąd mi się to wzięło, czego się bałam w dłuższym stosowaniu. Przekonałam się, że moje włosy bardzo dobrze znoszą nawet całonocne olejowanie :).

8. Maska upychana pod wszystko co możliwe - czepek, ręcznik i trzymana jak najdłużej. Czasem zdarzyło mi się bezsensowne siedzenie z Kallosami pod czepkiem i ręcznikiem przez przeszło godzinę :D. Nie chcę wiedzieć jakie tajemnicze, nowe cywilizacje rozwijały mi się wtedy na głowie. Efektem takich zabiegów było szybkie przetłuszczanie i problemy z domyciem.

9. Nieświadomość składów i strach przed wszystkim co zawiera słowo ALCOHOL. Tak sobie zakodowałam - alkohol to zło :D. Weszłam do drogerii, czytam składy, jestem przerażona. Wszędzie cetyl alcohol, cetearyl alcohol. Obłęd - czego tu używać? W takim przerażeniu, że praktycznie wszędzie są alkohole żyłam przez kilka tygodni. Dopiero później się oczytałam, że jeśli coś ma w nazwie "alcohol" to wcale nie jest cichym zabójcą.

10. Jeśli coś w składzie ma benzyl alcohol, to koniec. Niezależnie czy znajdował się na końcu czy na początku składu to od razu przekreślałam taki kosmetyk. Benzyl alcohol, będąc w składzie na dalszym miejscu pełni rolę konserwantu.

11. Wycinanie zniszczonych końcówek. Jeśli ktoś ma zdrowe włosy i znajdzie jedną lub dwie zniszczone końcówki i je wytnie - tragedii nie ma. Bo po co ścinać 1cm długości dla dwóch rozdwojonych kłaków? Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy ktoś ma znaczną ilość zniszczonych włosów i zaczyna je wycinać jeden po drugim. Efekt nieestetycznie przerzedzonych włosów gwarantowany.

12.Wszystkie wspomagacze na raz (10 cm w miesiąc bo inaczej oszaleję :D). Komu się nie zdarzyło? Prosty przykład: picie skrzypu i pokrzywy, do tego jakaś wcierka i jeszcze oczywiście suplement no i jeszcze może będę popijać drożdże z siemieniem lnianym?

13. Popadanie w paranoję. Włosy najważniejsze! Dużo na ten temat mówić nie trzeba :) Przykłady z życia "Kochanie leżysz mi na włosach! Będą zniszczone!", "Poczochrałeś mnie! Co ty wyprawiasz?!", "Dzisiaj nigdzie nie wychodzimy, mogłeś mówić wcześniej. Nie zdążę naolejować i umyć włosów!", "Nie dotykaj moich włosów!" itd.
Włosy są dla mnie, a nie ja dla nich.

14. Bloggerki = wyrocznie. Bo przecież kosmetyk, który jest chwalony przez sławne bloggerki X i Y musi być naprawdę świetny! Nie ma opcji żeby mi nie pasował.
Można się sugerować, a nie całkowicie polegać na opiniach :). 

15. Kilkakrotne potraktowanie oleju jak serum :D. Bo cóż to za różnica? To i to tłuste. Tak, tak :) na początku myślałam, że olej i serum to to samo. Zdarzyło mi się  kilka razy namiętnie wetrzeć olej w końcówki, po czym musiałam od razu się myć i nie rozumiałam dlaczego tak jest, że jeden specyfik tłuści włosy, a drugi działa cuda  :D.

A jakie błędy Wy popełniałyście ? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

* Dziękuję za każdy komentarz! Jeśli mam czas, staram się odwdzięczać :)
*Klikam w linki!
* Nie obrażam się, jeśli ktoś proponuje obserwację za obserwację :). Jeśli mnie obserwujesz, poinformuj mnie o tym i podaj adres bloga! :)